Dzisiaj ruszyła akcja „Media bez wyboru”. Jest to forma protestu mediów prywatnych przeciwko planom nałożenia na nich nowego podatku od reklam. Protest ten polega na 24 godzinnym blokowaniu wszelkich kanałów informacyjnych, co ma uświadomić odbiorcom jak wyglądał będzie świat radia, telewizji i internetu jeśli owe media zbankrutują.
My w branży turystycznej możemy tylko z zazdrością patrzeć jak sprawnie i skutecznie świat medialny potrafi przeprowadzić akcję protestacyjną. Z jednej strony nie od dziś wiadomo, że media to „czwarta władza”, ale skala mobilizacji jest mimo wszystko imponująca.
Media wystosowały jednocześnie list otwarty do władz Rzeczpospolitej Polskiej w którym w ostrych słowach piętnują nałożenie na nich nowego podatku. Jednocześnie w swoich środkach masowego przekazu proszą swoich słuchaczy i czytelników o wysyłanie listów poparcia właściwie wszędzie gdzie tylko się da.
Do tej pory media przechodziły przez pandemię w miarę obronną ręką – oczywiście, odnotowywali znaczne spadki przychodów od reklamodawców, ale nie można tego porównać z sytuacją innych branż. Wszak premier, ani żaden minister, nie ogłosił nagle że jakaś stacja telewizyjna, radiowa czy portal internetowy mają zostać zamknięte i nie mogą prowadzić swojej działalności.
Branżę turystyczną dokładnie to spotkało. W marcu odbyła się konferencja prasowa na której premier oznajmił, że ogłasza lockdown i z dnia na dzień tysiące biur podróży, hoteli, pilotów wycieczek, przewodników turystycznych, restauratorów, przewoźników i wielu innych zostało pozbawionych środków do życia. Czy znaczące ogólnopolskie media nam wówczas pomagały i się z nami solidaryzowały? Chyba nie koniecznie. A to właśnie na media wówczas branża turystyczna bardzo liczyła.
Wszelkie apele o naszej trudnej sytuacji i rzetelne informowanie odbiorców miało miejsce właściwie tylko na branżowych turystycznych kanałach informacyjnych (głównie internetowych) – nie oszukujmy się jednak, te media są poczytne tylko dla ludzi związanych z branżą, a przeciętny odbiorca zapewne nawet nie wie o ich istnieniu.
A jaką solidarność otrzymaliśmy wówczas od głównych ogólnopolskich mediów? Może kilka przykładów:
- Kiedy na początku pandemii nikt jeszcze nie do końca zdawał sobie sprawę z czym mamy do czynienia, organizatorzy turystyki desperacko próbowali wywiązać się z umów z klientami i kontrahentami oraz zarobić pierwsze pieniądze po tradycyjnie martwym sezonie zimowym, wysłali klientów na wyjazdy zagraniczne. Pech chciał, że międzyczasie została zamknięta przestrzeń powietrzna i pojawił się gigantyczny problem z powrotami do kraju i późniejsza akcja „Lot do domu”.
Czy media się wówczas z nami solidaryzowały i informowały w jak trudnej sytuacji znaleźli się ci przedsiębiorcy? Nie! Media zaczęły informować wówczas, że pazerni przedsiębiorcy świadomie narażają ludzi na niebezpieczeństwo żeby napchać sobie portfele.
- Kiedy stało się jasne, że część wyjazdów będzie musiała zostać odwołana i organizatorzy będą musieli zwrócić klientom pobrane zaliczki (które sami powpłacali już do hoteli itp.) nasza branża zaczęła się jednoczyć i szukać rozwiązań. Powstała akcja „Nie odwołuj podróży, zmień termin wyjazdu”. Akcja ta była szeroko propagowana przez organizacje turystyczne i przez samych przedsiębiorców turystycznych. A czy główne media ją propagowały? Owszem, pojawiły się jakieś wzmianki na ten temat, ale nie było szerokiej kampanii informacyjnej, nie było masowego solidaryzowania się z przedsiębiorcami turystycznymi. Media mogły pomóc, a nie zrobiły tego. Pewnie gdyby konająca branża turystyczna zebrała kilka milionów złotych i wpłaciła na konta głównych stacji informacyjnych wyglądałoby to trochę inaczej…
- Kiedy latem 2020 turystyka częściowo odżyła i przedsiębiorcy stawali na głowie byle tylko zorganizować jakiekolwiek wycieczki, wypracowali odpowiednie procedury sanitarne, starali się zachęcać klientów jak tylko mogli to czy media się z nami solidaryzowały? Czy informowały o tym jak naprawdę wygląda sytuacja i w jak dramatycznym położeniu ekonomicznym znaleźli się przedsiębiorcy turystyczni? Czy były apele do dyrektorów szkół o zorganizowanie zaplanowanych jesiennych wycieczek szkolnych? Czy było promowanie chociażby turystyki krajowej. Znowu, poza nielicznymi wyjątkami, główny przekaz był taki że touroperatorzy za mamonę narażają zdrowie i życie ludzkie.
- Kiedy na branżę turystyczną zostały nałożone nowe podatki w postaci rozszerzenia składek na Turystyczny Fundusz Gwarancyjny oraz nowy podatek w formie Turystycznego Funduszu Zwrotów to czy poczytne media alarmowały, że jest to haracz nakładany na i tak konającą branżę turystyczną? Chyba nigdzie nie pojawiła się o tym nawet mała wzmianka.
Tymczasem teraz wszyscy obywatele, w tym my ludzie turystyki, jesteśmy ze wszystkich stron bombardowani apelami o pisanie pism do posłów, senatorów, samorządowców a nawet do prezydenta i premiera w celu wycofania się z pomysłu opodatkowania reklam w mediach. I kto o to prosi? Te same media które mając ku temu możliwości nie zrobiły nic żeby wspomóc chociażby rzetelną informacją stojącą nad przepaścią branżę turystyczną. Wręcz przeciwnie – w większości przypadków byliśmy nazywani złodziejami i pazernymi oszustami narażającymi bezpieczeństwo podróżnych a najwięcej informacji medialnych skupiło się na tym jak postępować aby turoperatorzy musieli zwrócić wpłacone zaliczki.
Czy solidaryzujemy się z mediami? Mimo wszystko tak – nie chcielibyśmy żeby spotkało ich to samo co nas. Szkoda tylko, że media realne problemy zobaczyły dopiero wtedy kiedy ich to dotknęło.
To taka trochę mentalność „Jak Kali komuś zjeść krowę to dobrze, ale jak Kalemu to źle”. To chyba płonne nadzieje, ale może świat mediów wyciągnie z tego jakieś wnioski.